Mężczyźni łowili ryby w przeręblach na zbiorniku wodnym koło Krępnicy. Kiedy wracali do brzegu, pod ich ciężarem załamał się lód. Do wody wpadli kilkanaście metrów od brzegu.
- Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, dwaj mężczyźni w wieku 50 i 60 lat po szyję zanurzeni byli w wodzie. Musieliśmy jak najszybciej wydostać ich na brzeg. Groziło im śmiertelne wyziębienie organizmu – mówi dowodzący akcją kapitan Janusz Gabryś z bolesławieckiej straży pożarnej.
W takich sytuacjach bolesławieccy strażacy mogą liczyć przede wszystkim na swoje doświadczenie, ponieważ Powiatowa Komenda Straży Pożarnej w Bolesławcu nie posiada specjalnego sprzętu do ratownictwa na lodzie.
- Wykorzystaliśmy jak najdłuższą darbinę, po której zbliżyliśmy się do wędkarzy. Zabrakło jednak kilku metrów. Rzuciliśmy specjalne liny. Byli jeszcze na tyle świadomi, że mogli się nimi obwiązać. Dzięki temu udało się wyciągnąć ich na brzeg – relacjonuje kapitan Janusz Gabryś.
Akcja trwała kilkanaście minut. Panowie byli bardzo wyczerpani. Z trudem utrzymywali się na powierzchni. Strażacy przyjechali niemal w ostatniej chwili.
Lód na zabiornikach wodnych wokół Bolesławca jest bardzo cienki i kruchy. Wpływ na to mają wysokie temperatury przez ostatnie dni. Tafla ma zaledwie od pół, do kilku centymetrów grubości. To zbyt mało, żeby można było na nią wchodzić. Te wydarzenie - na szczeście z happy endem - jednoznacznie wskazuje, że sezon wędkarski na lodzie mamy za sobą.
Za dzielną postawę i uratowanie życia, Komendant Powiatowy Straży Pożarnej w Bolesławcu wystąpi z wnioskiem o nadanie medalu „Za męstwo i odwagę” dla kapitana Janusza Gabrysia.