Obydwie wspomniane wsie sąsiadują z dużymi kompleksami lasów, stanowiących od niepamiętnych czasów prawdziwe bogactwo tej ziemi. Niegdyś piaszczystymi traktami, zatopionymi w tutejszej puszczy, wędrowały kupieckie wozy, zmierzające między innymi do Żagania. Bywało, że w głuszy czatowali na nieszczęsnych handlowców pospolici rabusie.
Komunikację z Tomisławiem i pobliskimi osadami znacznie usprawniło powstanie linii kolejowej. Jej projekt przygotowano w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku. W pełnym kształcie miała ona umożliwić dojazdy z Jeleniej Góry do Bolesławca - a także do Żagania. Takie połączenia tworzyły szerokie możliwości dotarcia pociągami - przez stacje węzłowe – do dużych ośrodków miejskich.
Budowę trasy realizowano etapami – część wiodącą od stacji w Zebrzydowej przez Tomisław, Osiecznicę, Ławszową i Świętoszów do Żagania oddano do 1 sierpnia 1905. Całą zaplanowaną inwestycję ukończono 28 sierpnia 1909. Po stu latach funkcjonowania torowisko na odcinku Ławszowa – Żagań zostało zlikwidowane 26 kwietnia 2004 roku.
8 lutego 1946 roku pierwszym wójtem całej ówczesnej gminy Kleszczowa, - czyli dzisiejszego Kliczkowa - został Bazyli Mulek. Siedzibą jego urzędu był wtedy Lisek – obecna Osiecznica. Stąd do Tomisławia jest raptem kilka kilometrów
Wiosną 1946 roku napłynęła tu pierwsza fala polskiego osadnictwa. Tworzyli ją zdemobilizowani żołnierze I i II Armii Wojska Polskiego, rodziny wysiedlone z Polskich Kresów Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej tudzież byli mieszkańcy województw centralnych. Gorycz opuszczania rodzinnych stron za Bugiem miał tułaczom osłodzić nachalny plakat propagandowy, nawołujący do zasiedlania tak zwanych ziem odzyskanych.
4 czerwca 1946 roku przybył serdecznie witany transport Polaków - repatriantów z Jugosławii, którzy osiedlili się w Tomisławiu i Osieczowie. Przywieźli oni inwentarz żywy, w tym tak oczekiwane krowy i konie.
W połowie października do Tomisławia przyjechał ksiądz Bolesław Orłowski. Opiekował się on także kościołami filialnymi w Kliczkowie, Ławszowej, Parowej i Kierżnie.
W Tomisławiu – podobnie jak w innych miejscowościach – przez pewien czas wspólnie z polskimi przybyszami żyli dotychczasowi, niemieccy mieszkańcy wsi. Nieliczni z nich nigdy nie wyjechali na zachód. Jedną z takich osób, urodzonych na długo przed drugą wojną światową w Tomisławiu, była właścicielka najstarszego domu tej wsi.
Ten historyczny budyneczek mieścił niegdyś karczmę. Przed śmiercią wiekowej właścicielki obiekt odkupił miejscowy miłośnik historii i kolekcjoner wszelkich staroci, Szczepan Chmielowiec. W niskich, przytulnych pomieszczeniach, pamiętających odległe czasy, urządził skansen. Dzisiaj odwiedzają go liczne wycieczki i indywidualni goście.
Zgromadzenie tych wszystkich, wiekowych przedmiotów tudzież dbałość o historyczny budynek kosztowało właściciela wiele czasu, wkładu finansowego i po prostu pracy. Dzisiaj o tym, jak niegdyś wyglądały wnętrza chat, jakich przedmiotów używano w polu, w kuchni czy w szkole - mogą się naocznie wszyscy zainteresowani przeszłością tej ziemi.
Włodarz skansenu nie poprzestał na jego utworzeniu, ratowane przez zniszczeniem pamiątki przeszłości postanowił zaprezentować też w dawnej wozowni strażackiej, niszczejącej w sąsiedztwie bramy głównej kliczkowskiego zamku, zwanej niegdyś lwią bramą. Niewielki budyneczek wspaniale wyremontował i zebrał w nim historyczne przedmioty, służące ludziom - żyjącym zresztą nie tylko w tych okolicach - przez długie wieki. Z potrzeby serca pełni tam w soboty i niedziele dyżury.
Szacunek dla ludzkich dokonań w różnych czasach, ratowanie przed zniszczeniem wytworów dawnych rzemieślników, to życiowa pasja społecznego kustosza - a zarazem właściciela tomisławskiego skansenu i kliczkowskiej galerii. Można w nich pełniej zrozumieć, jak kształtowała się ludzka kultura i cywilizacja.